Archiwum 21 lutego 2004


lut 21 2004 coś mi jest...ale co...
Komentarze: 3

 Byłam dziś w Rybcu, żeby się spotkać z Edi i Madzią...niestety zjawiła się tylko Edy, Madzie musiało coś zatrzymać. Chociaż, że nie było jednej z naszej czwórki to i tak było fajnie, tzn gdybym nie przyprałam, po prostu czuję się taka gruba :( Ja codziennie tak się czuję, ale dziś jakoś szczególnie, no bo wkońcu niecodziennie zjadam tyle żarcia ;D Pisze dziś bloga nie z tego powodu, że jestem gruba czy też wyglądam okropnie, ale jakoś tak musze coś popisać. Niby gadałam z Edi na temat tych pierdolniętych walentynek, ona powiedziała, że to nie ona to i tak jakoś tak dziwnie. Starałam się dziś przy niej nie gadać o Szipie, mm, chociaż że starała się o nich wypytywać. Jak zaczyna się gadka o nich to staram się zmienić temata albo mówię, że jest po staremu. Może ja od początku za dużo gadałam no i przez to wszystko spiepszyłam. Wiem, że mące i mące o tym, że oni nie są dla mnie, że powinnam zapomnieć, ale ja nie umiem, a w ogóle czy jest coś co powinan zapominać, no bo według nic to pewnie sie nic nie wydarzyło i oni zawsze z każdą tak robią. Coś mnie boli w środku, ale to nie tylko z powodu braku chłopaka czy coś, tzn też na pewno chodzi i chłopaczków, ale też chyba inne rzeczy mnie bolą, tylko że ja ich nie umiem konkretnie określić. Dziś ostatni dzień szaleństw przed postem no a ja siedze przy kompie podczas gdy inni zajebiscie się bawią. W ogólę sie tym jakoś dziś za bardzo nie martwie-niestety musze się do tego przyzwyczajić...sama przyzwyczajiłam rodziców do grzecznej dziewczynki, która przynosi dobre ocenki do domu i zawsze jest posłuszna jak baranek. A jak już raz za kiedy wystawie pazurki to wielke wąty, kurde ja nic w tej chaci nie mogę. Jak zwariuje to może wtedy coś się zmieni :)

basia325 : :